Wstajemy trochę przed piątą, aby zdążyć na samolot. Wszystko przebiega zgodnie z planem: autobus, przesiadka na pociąg i jesteśmy na lotnisku. Plan na dzisiaj przedstawia się następująco: dolecieć do Rovaniemi, złożyć wizytę Świętemu Mikołajowi, wsiąść w autobus do Kemi, zobaczyć lodowy zamek i spędzić czas pijąc piwo z Ville. A tu niespodzianka – samolot opóźniony o prawie trzy godziny.
Czytaj całość
Czas pożegnań
Dzień 15. Jerycho i Jerozolima
Ze snu wybudza nas nawoływanie muezina z pobliskiego meczetu. Idziemy spać dalej. Za drugim razem budzimy się we właściwym czasie. Ciągle jestem zmulony po wczorajszych falafelach, ale zjadam jeszcze pół na śniadanie. Wymeldowujemy się z hostelu i ruszamy łapać autobus do checkpointu w Jerozolimie. Po drodze zatrzymuje się taksówkarz i zgadza się nas tam zabrać za dobrą stawkę.
Czytaj całość
Jerycho – welcome
Dzień 14. Jerycho
Sytuacja się powtarza, Paulina mnie budzi, gdyż wszyscy wstali. Na śniadanie jemy zitu zatar, czyli posiłek składający się z pity, oleju z oliwek i mieszanki ziół. Po prostu urywa się kawałek pity, macza w oliwie, a potem w ziołach. Proste i pyszne. W nocy padał deszcz ze śniegiem, co zdarza się raz do roku, więc decydujemy się zjechać z gór. Żegnamy się z rodzinką, a Mohammad zawozi nas na dworzec autobusowy. Trochę pada i jest gęsta mgła, więc poczas jazdy samochodem wydaje mi się, że jeszcze śpię.
Czytaj całość
Deszczowy dzień w Palestynie
Dzień 13. Baitunya, Ramallah, Jerycho
Paulina mnie budzi, gdyż wszyscy już wstali. Zmieniam pidżamę na ciuchy wyjściowe i dopiero wtedy pojawiają się kobiety. Jemy śniadanie i pijemy herbatę po czym naradzamy się co tu robić. Mohammad chciał nas zabrać do beduińskiej wioski na pustyni, ale jako że całą noc padało to drogi są nieprzejezdne. Jedziemy do Ramallah na zakupy, potem spędzamy czas z rodziną i bawimy się z dzieciakami.
Czytaj całość
Witaj w Palestynie
Dzień 12. Ramallah, Jerycho, Baitunya
Czujemy się trochę połamani, gdyż spaliśmy we dwójkę na łóżku jednoosobowym. Uczucie szybko mija po porannej kawie i śniadaniu. Gdy chcemy wychodzić zaczyna konkretnie lać, więc zostajemy jeszcze i rozmawiamy z Nirem. Kiedy zaczyna się przejaśniać, decydujemy się wyjść, a nasz gospodarz nam towarzyszy. Z racji szabatu na ulicach pustki. Sytuacja zmienia się dopiero przy arabskiej stronie Starego Miasta. Żegnamy się z Nirem, który widać, że obawia się iść dalej.
Czytaj całość
Pożegnanie z pustynią
Dzień 11. Ein Advat i Jerozolima
Po śniadaniu i pogaduchach z Yovalem i jego dziewczyną jedziemy zobaczyć klif. Przy świetle dziennym wygląda naprawdę imponująco. Yoval podwozi nas do wejścia do Parku Narodowego Ein Advat, po czym rozstajemy się. Tak jak w innych naturalnych miejscach byliśmy praktycznie sami, tak teraz wydaje się, że jest tutaj tłoczno. Do tego wszędzie słychać dzieciaki.
Czytaj całość
Makhtesh znaczy kanion
Dzień 10. Mitspe Ramon
Wstajemy rankiem i sprawdzamy czy lodówce się nie ulało. Jest dobrze czyli sucho. Po śniadaniu idziemy wzdłuż lotniska, aż w końcu mijamy je i łapiemy stopa. Pogoda dzisiaj dokazuje, wieje mocny, zimny i nieprzyjemny wiatr. Jesteśmy przygotowani na długi dzień na drodze, gdyż chcemy jechać przez mniej uczęszczaną drogę. Na szczęście po chwili zatrzymuje się kierowca, który jedzie w naszym kierunku.
Czytaj całość