Podróż do Iranu była naszym marzeniem od niepamiętnych czasów. Zainspirowały nas filmy i książki opowiadające o tym wyjątkowym kraju. Mieliśmy w głowach pewną jego wizję i nie mogliśmy się doczekać, żeby poznać go na żywo. Po ponad dwóch tygodniach pobytu w Iranie możemy z całym przekonaniem stwierdzić, że się nie rozczarowaliśmy. Wręcz przeciwnie: z punktu widzenia turysty jest to raj na Ziemi. A czy z punktu widzenia mieszkańców? To już zupełnie inna historia.
Poniżej garść różnych informacji na temat tego wspaniałego kraju i jego jeszcze bardziej wspaniałych mieszkańców.
– Jednym z pierwszych pytań (zaraz po spytaniu o imiona oraz pochodzenie), jakie zadają Irańczycy spotkanej parze osobników płci przeciwnej jest: ‚Czy jesteście małżeństwem?’ Po uzyskaniu odpowiedzi twierdzącej następuje kolejne pytanie: ‚Ile macie dzieci?’ W przypadku odpowiedzi negatywnej na pierwsze pytanie lub pozytywnej na pierwsze i ‚zero’ na drugie można spodziewać się ogromnego zaskoczenia/zdziwienia/niedowierzania. Większość Irańczyków nie może sobie wyobrazić instytucji małżeństwa bez dzieci, a związek ‚na kocią łapę’ jest dla nich abstrakcją. Na szczęście dla nas nie powoduje to, oprócz zdziwienia, żadnych problemów. Wbrew temu, co słyszeliśmy przed przyjazdem do Iranu.
– Irańczycy nie mają żadnych zahamowań w kwestii zadawania pytań. Można się spodziewać, że podczas dłuższej rozmowy zostanie się wypytanym o wszystkie fakty dotyczące życia prywatnego i nie tylko: imię, nazwisko, stan cywilny, data ślubu, ilość żon (szyici mogą ich mieć aż cztery oraz nieograniczoną liczbę tzw. żon tymczasowych, jest to jednak bardzo rzadkie zjawisko) wiek, zawód, zarobki, stosunek do służby wojskowej, rodzeństwo, zawód rodziców, wyznawana religia, opinia o Iranie, opinia o USA, cena telefonu komórkowego, etcetera.
– Jeżeli jest się turystą trzeba się liczyć z tym, że kilkanaście lub w porywach kilkadziesiąt razy w ciągu dnia zostanie się zaczepionym na ulicy. Taka ‚zaczepka’ może ograniczać się do luźno rzuconego ‚Hello!’, ‚How are you?’ lub ‚Where are you from?’ albo być dłuższą konwersacją zakończoną zaproszeniem do domu na noc. Wszystko zależy od stopnia znajomości języka angielskiego osoby zaczepiającej oraz tzw. ‚chemii’, jaka może się wytworzyć podczas rozmowy. Większość Irańczyków nie mówi lub mówi bardzo słabo po angielsku i w/w pytania są jedynymi zdaniami, które potrafią powiedzieć. W związku z tym przyjacielski dialog często wygląda tak:– Hello!
– Hello!
– How are you?
– I’m fine, thank you. And you?
– Yyy… Sorry, but I can’t speak English.
Iran, mimo swego olbrzymiego potencjału, nie przeżywa najazdu turystów, więc są oni swego rodzaju ‚atrakcją turystyczną’ dla samych Irańczyków.
– Przed przyjazdem do Iranu spotkaliśmy się z opinią, że jego mieszkańcy to najlepsi ludzie na świecie. Jeszcze całego świata nie zwiedziliśmy, ale póki co potwierdzamy.
– Bardzo popularna jest fajka wodna zwana tu qalyan lub potocznie ‚hubble-bubble’. Biały, aromatyczny dymek wdycha się w domowym zaciszu lub w tradycyjnych ‚tea houses’, które są miejscem spotkań mężczyzn.– Kobiety nie są wpuszczane na mecze piłki nożnej, koszykówki itp. razem z mężczyznami. Na stadionie jest dla nich wydzielone specjalne miejsce, coś w rodzaju dobrze znanej z polskich boisk ‚klatki dla gości’. Ma je to uchronić przed kontaktem z ‚niekulturalnie’ zachowującymi się kibolami.
– Baseny i pływalnie mają ustalony grafik: osobno pływają panie, osobno panowie. Plaże są podzielone na część dla kobiet i część dla mężczyzn. Ogrodzenie sięga w głąb morza, więc o podglądaniu nie ma mowy.
– Szkoły dzielą się na te dla chłopców i na te dla dziewcząt. Kadrę, tzn. nauczycieli, pracowników administracji itd. w miarę możliwości zatrudnia się tak, żeby w tych pierwszych pracowali sami mężczyźni, a w tych drugich kobiety. Jedynie w szkole podstawowej (klasy 1-5) zasada jest taka, że uczą raczej tylko kobiety (tak, jak w Polsce w klasach 1-3). Szkoły wyższe są koedukacyjne, aczkolwiek niektóre kierunki, np. ginekologia, ze względów obyczajowych obsadzone są tylko przedstawicielami jednej płci.
– Ze względu na nałożone na Iran sankcje, karty visa i mastercard tu nie działają. Przed przyjazdem należy zaopatrzyć się w zapas gotówki. Dolary i euro mile widziane.
– Wbrew krążącym w internecie informacjom, nie ma żadnego problemu z zakupem papieru toaletowego.
– Ruch drogowy w Iranie jest, delikatnie mówiąc, chaotyczny. Zdaje się, że rządzi nim tylko jedna zasada: kto pierwszy ten lepszy. Mimo, iż na co dzień Irańczycy są bardzo uprzejmi, to na jezdni nikt nikogo nigdy nie przepuszcza. Czerwone światło często jest mylone z zielonym, motocykle oraz skutery jeżdżą jak chcą i gdzie chcą, regulacje dotyczące użycia klaksonu nawet, jeżeli istnieją, to kierowcy mają je w nosie. W całym tym drogowym bajzlu pieszy jest na straconej pozycji. Przechodzić przez ulicę można w dowolnie wybranym miejscu, jednak nie ma co liczyć na to, że jadące wprost na nas auto zatrzyma się, aby nam ustąpić miejsca. Co najwyżej lekko zwolni i zgrabnie nas ominie, przejeżdżając w odległości 10 cm od nas. Na jezdni pieszy i pojazd mają jednakowe prawa i trochę czasu zajmuje opanowanie sztuki bezpiecznego przechodzenia przez ulicę. Polega ona na płynnym lawirowaniu między jadącymi autami, w skupieniu przewidując ich następny manewr. Podstawowa zasada, to nie zatrzymywać się i, broń Boże, nie cofać.
– Niektóre hotele są przeznaczone tylko dla Irańczyków.
– Każdy mężczyzna musi odbyć trwającą dwa lata służbę wojskową. Dopiero potem może ubiegać się o paszport i/lub szukać pracy, gdyż pracodawcy sprawdzają czy wypełniło się ten obowiązek. Są oczywiście wyjątki od reguły, ale bardzo nieliczne, gdyż bardzo trudno jest się od służby w armii wymigać.
– Irańczycy narzekają na wysoką cenę benzyny, która przed niedawnymi podwyżkami (związanymi z sytuacją ekonomiczną państwa) była niższa, niż jest teraz. Obecnie, w przeliczeniu na PLNy wynosi ona około 0,4 lub 0,7 zł/litr. Nawet biorąc pod uwagę, że zarobki w Iranie są niższe niż w Polsce (np. wynagrodzenie nauczyciela średnio o połowę), to i tak koszt przemieszczania się po tym kraju jest bajecznie tani. A skąd dwie różne ceny? Każdy właściciel auta posiada specjalną kartę. Dzięki ‚hojności’ rządu, korzystając z tego kawałka plastiku można pierwsze 60 litrów paliwa w danym miesiącu kupić w cenie 40 groszy za litr, a za każdy następny płaci się o 30 groszy więcej. Tankować można również nie posiadając tej cudownej karty, ale wówczas nie otrzymuje się żadnej zniżki.
– Jedynym dniem wolnym od pracy w tygodniu jest piątek. Coś takiego jak ‚długi weekend’ tu nie istnieje, bo każdy weekend jest krótki.
– Nie jesteśmy biegli w zagadnieniach polityczno-gospodarczych, więc, nie chcąc wprowadzać nikogo w błąd, odsyłamy do bardziej rzetelnych źródeł w celu zapoznania się z obecną sytuacją Iranu.
– Gość w dom, Bóg w dom. Irańczycy traktują to powiedzenie bardzo dosłownie, więc każdy przybysz jest w ich domu traktowany jak dar z niebios. A z tak cennym prezentem należy obchodzić się należycie. W praktyce oznacza to jego przekarmienie, upewnienie się czy ma ręcznik/piżamę/szczoteczkę do zębów, zadawanie pytania:’Czy potrzeba ci czegoś?’ kilkanaście razy na godzinę, oprowadzenie po mieście (nawet, jeśli ma się to odbyć w godzinach pracy), wypranie ubrań, zapewnienie transportu (nawet, jeśli grozi to spóźnieniem się do pracy), pomoc we wszystkim i o każdej porze (nawet, gdy gość już dawno przestał być gościem). Czasami czujemy się tu jak dzieci, które nie potrafią się zatroszczyć same o siebie, ale taka już natura Irańczyków, że gość jest osobą świętą i nie można pozwolić na to, żeby zawracał sobie głowę przyziemnymi sprawami. Nawet, jeżeli bardzo tego chce.
– Wiemy, że można umrzeć z głodu, a podczas wizyty w Iranie zaczynamy się zastanawiać czy można też skonać z przejedzenia.
– Domeną prawie wszystkich Iranek jest mocny makijaż. Wiele z nich na co dzień maluje się tak, jakby wybierało się do klubów nocnych, których w Iranie i tak nie ma. Ponadto w modzie są operacje plastyczne nosa, które są tu bardzo tanie. Nikogo nie zaskakuje widok paradującej chodnikiem kobiety (a czasem i mężczyzny) z naklejonym na nos plastrem i z wymalowaną na twarzy, oprócz mejkapu, dumą. Wszystkie te zabiegi są prawdopodobnie spowodowane tym, że z powodu konieczności zakrywania całego ciała, ‚upiększanie’ twarzy pozostaje jedyną formą wyrażenia siebie. Osoba, która nie stosuje makijażu jest obiektem dużego zainteresowania i zmuszona jest tłumaczyć się ze swojej niechęci do kosmetyków.
– Autostop w Iranie jest mało popularny. Jeśli już ktoś stoi na poboczu z wyciągniętą ręką (nie kciukiem – tutaj jest to obsceniczny symbol), to jasne jest, że zapłaci za transport. Jednak będąc turystą ma się fory i da się sprawę załatwić tak, żeby nie musieć otwierać portfela. Przydaje się do tego kartka z napisaną w języku farsi informacją o następującej treści: ‚Dzień dobry. Jesteśmy turystami z Polski i chcemy podróżować po Iranie za darmo. Czy może nas pan/pani zabrać do następnego miasta? Dziękuję, Artur’. Czasami czarodziejska moc tego kawałka papieru nie działa i kierowca nadal oczekuje zapłaty, ale w takiej sytuacji wystarczy poczekać na następne auto. Prędzej czy póżniej (zazwyczaj prędzej, a nawet bardzo prędko) pojawi się ktoś, kto nie będzie mógł się oprzeć urokowi zagranicznych gości.
– W środkach komunikacji publicznej panie mają wydzielone osobne miejce/przedział/wagon. W autobusie jest to przeważnie jego tylna część, odzielona od przedniej barierką lub szybą. W części damskiej panuje zazwyczaj dużo większy tłok, gdyż: 1. jest ona mniejsza od męskiej, 2. większość mężczyzn i tak jeździ samochodami. W metrze w Teheranie panuje większa swoboda i niektóre panie jeżdżą w jednym wagonie z panami. Podróż w godzinach szczytu w wagonie zapełnionym do granic możliwości jedynie osobnikami płci męskiej nie należy do przyjemności. Na szczęście Irańczycy bardzo dbają o higienę.
– Je się tu łyżką (w prawej ręce) i widelcem (ręka lewa). Popularne jest jedzenie na podłodze. Wystarczy rozłożyć na dywanie folię i ‚stół’ gotowy. Jeżeli chodzi o nawyki żywieniowe, to kolejny raz naszą zmorą jest konsumpcja treściwej kolacji o późnej porze. Jedzenie jest tu pyszne i zdrowe. Jada się dużo owoców oraz warzyw i, co ciekawe, jako przystawkę serwuje się garść świeżych, różnorodnych ziół. Rolę naszych ziemniaków pełni ryż lub chleb, który z naszym pieczywem ma niewiele wspólnego. Jest to płaski placek o różnych grubościach, czasem chrupiący, czasami ciągnący się. Do każdego posiłku obowiązkowo podaje się jogurt naturalny: gęsty lub rozcienczony wodą z odrobiną soli i miętą, czyli tzw. doogh. W ciągu dnia podjada się orzechy, bakalie, pestki dyni lub słonecznika w ilościa nieograniczonych. Najbardziej popularnymi daniami są:– kebab z kurczaka lub wołowiny, czyli nic innego jak grillowany szaszłyk,
– coś w rodzaju gulaszu wołowego w różnych wersjach: z soczewicą, fasolą, warzywami i/lub ziołami,
– abguszt, czyli ‚zupa, ale nie zupa’; jest to rodzaj potrawki z mięsa, ziemniaków, ciecierzycy i innych składników, podawany w małym, glinianym pojemniku. Najpierw odlewa się wywar, wrzuca do niego małe kawałki chleba i je jak zupę, a potem składniki o stałym stanie skupienia rozgniata się na miazgę i tak powstałą masę je się z chlebem.
Co ciekawe, sałatkę/surówkę je się nie przed i nie w trakcie, a po głównym posiłku.
– Hejab (czyli sposób ubierania się zakrywający włosy i ciało) jest obowiązkowy dla wszystkich kobiet, nawet tych przyjezdnych. W zależności od stopnia religijności i wyznawanych poglądów strój damski bywa różny: od czarnego czadoru (kawałek materiału okrywający całe ciało z wyjątkiem stóp, dłoni i twarzy; słowo to w języku farsi oznacza namiot), przez tzw. manteau (czyli luźną tunikę z długim rękawem sięgającą po kolana, zawsze w towarzystwie spodni z długimi, szerokimi nogawkami) po inne, zakrywające ciało ubrania. Jeżeli chodzi o panie, które nie chcą, a muszą się stosować do narzuconych zasad, to panuje tu dość duża swoboda. Bywa, że chustka, opierając się na koku zakrywa tylko tylną część głowy, zamiast spodni z szerokimi nogawkami młode dziewczyny noszą ‚rurki’ lub getry, a tunika opina ich ciało. W takiej sytuacji możliwa jest interwencja policji, ale raczej przymyka się na to oko. Turyści mają taryfę ulgową i o ile ich strój znacznie nie odbiega od przyjętych standardów, to nikt im nie zwraca uwagi, że nie powinni chodzić ‚nago’ po ulicy. Szacunek wśród lokalsów budzą te turystki, które wyglądem nie odbiegają od Iranek. W domach hejab nie obowiązuje. Zakryte pozostają tylko te kobiety, które zakrywają się ze względu na wyznanie i to tylko wtedy, gdy znajdują się w jednym pomieszczeniu z obcym mężczyzną. Płeć męską obowiązują spodnie z długimi nogawkami.
– Obuwie, tak jak w Turcji, zawsze zostawia się przed wejściem do domu/mieszkania.
– Ulubionym napojem Irańczyków jest herbata.
– Nie wszyscy Irańczycy to muzułmanie. Są wśród nich również wyznawcy innych religii, a także ateiści. Stopień religijności muzułmanów też bywa różny: od tych w ‚wersji light’, po najbardziej oddanych wierze ludzi, jakich zdarzyło nam się kiedykolwiek spotkać.
– Oficjalna data różni się od tej powszechnie używanej. Czas liczony jest według kalendarza muzułmańskiego, tak więc obecnie mamy rok 1391. W Iranie używa się też do zapisu liczb innych cyfr. Ich znajomość szczególnie przydaje się w sklepach do rozszyfrowania cen.– Z racji małej ilości terenów zielonych Irańczycy wykorzystują każdy skrawek trawnika jako miejsce na piknik lub odpoczynek. Nawet, jeśli jest to wysepka na środku ronda.
– W Iranie można się przekonać, że bez alkoholu też da się żyć. Substytutem piwa w sklepowych lodówkach są napoje smakowe produkowane ze słodu, a specjalne okazje można uczcić otwierając szampana bezalkoholowego. Zdarzają się również znane marki piwa bezalkoholowego, ale tylko w wersji ni mniej, ni więcej niż 0%.
Cdn.
SMS nie chciał się dostarczyć (cham jeden), więc piszę tutaj:
Hejka! Dzięki za pozdrowienia!
Mówiąc krótko: w PL OK, tylko znowu zimno i szaro. :P
Bloga czytamy regularnie, komentować też się postaramy ;)
(…a, że również już trochę tęsknimy to wrzucajcie więcej wpisów.)
Pozdrawiamy
Krzysiek&Maja