W Kirgistanie ludzie są tacy bardziej swojscy i chętni do rozmowy. I tutaj ma się wrażenie, że niezależnie od sytuacji zawsze wszystko skończy się dobrze. Jeśli trzeba będzie przejść 25 kilometrów pod górę, to przejdziesz, a w schronisku dostaniesz miskę zupy z soczewicy. Jak masz katar, to babcia, u której nocujesz każe ci włożyć czosnek w nos ze łzami w oczach wspomninając Czterech Pancernych. Jeżeli zatrzymasz się na punkcie widokowym, to nie musisz wypić tradycyjnych „pięćdziesięciu gram”, ale wypijesz. Jeśli ktoś powie, że dowiezie cię nad jezioro, to dosłownie zaparkuje samochodem w wodzie. I potem trzeba wzywać na ratunek Kamaza, aby wyciągnąć auto.